Od lat 70. XIV wieku Gdańsk stał się najważniejszym miastem hanzeatyckim kwartału prusko-inflanckiego. W tym czasie powstawały i rozpoczynały, swoje, czasami wielowiekowe kariery, różne rody gdańskie. Najznakomitszym byli Ferberowie. Do Gdańska przybyli z Nadrenii w I poł. XIV wieku. Posiadali bardzo dużą rodzinę. Eberhardt Feber, protoplasta rodu w Gdańsku miał trzynaścioro dzieci, jego syn, Jan, pierwszy burmistrz w rodzinie, jedenaścioro, a wnuk Eberhardt również burmistrz, szesnaścioro. Z tego rodu pochodziło aż 6 burmistrzów Gdańska, byli też rajcy, ławnicy, burgrabiowie królewscy, czyli przedstawiciele władców polskich i proboszczowie Kościoła Mariackiego w Gdańsku. Reprezentowali oni miasto na zjazdach Hanzy, prowadzili rozległe interesy, przede wszystkim zamorskie, które owocowały wielkim majątkiem i najwyższą pozycją społeczno-polityczną. Wspierali organizacyjnie i finansowo królów polskich i europejskich. O ich bogactwach krążyły legendy. Znani byli ze swojej buty i wywyższania nad innymi, co nie przysparzało im życzliwości mieszkańców. Po mieście poruszali się czterokonną karocą, chodzili w ubraniach
z najkosztowniejszych, przednich materiałów, ozdobieni drogocenną biżuterią. Eberhard, jako przedstawiciel króla polskiego brał udział w spotkaniu władców europejskich w Wiedniu w 1515 roku. Został pasowany na rycerza i uszlachcony wraz z zatwierdzeniem herbu rodowego w postaci trzech głów dzika, ozdobionego koroną i pawimi piórami. Spacerując po Gdańsku można napotkać ów herb w portalu plebanii mariackiej, na obrazach w kaplicy Ferberów w Kościele Mariackim, płytach nagrobnych i portrecie Maurycego Ferbera – proboszcza i późniejszego biskupa warmińskiego, znajdującym się w Muzeum Narodowym w Gdańsku.

W 1510 roku na głównej, najbardziej reprezentacyjnej ulicy miasta czyli na Długiej (dzisiaj 28) burmistrz Eberhard Ferber kupił posesję, która w rękach rodu pozostała prawie do końca XVIII wieku. Kilkadziesiąt lat później kolejny burmistrz, Konstantyn przebudował ją w duchu architektury renesansu, tworząc jedną z najpiękniejszych kamienic w Gdańsku.
Na frontowych drewnianych drzwiach znajdowały się sceny wypędzenia przez anioła pierwszych ludzi z raju, stąd dom ten nazywano Adamem i Ewą. Wokół głównej rezydencji miejskiej Ferberów miały krążyć złe moce. Krążyły również legendy, przypominając, a to o wypadającym chłopcu z okna i szczęśliwie uratowanym, późniejszym burmistrzu Konstantynie czy o legendarnej próbie wskrzeszenia zmarłej, młodej małżonki ostatniego z właścicieli kamienicy. Miała się ona ukazać na czele wywołanego korowodu dusz z Adamem i Ewą na czele. W czasie tego niezwykłego seansu umarł ze strachu wierny sługa Ferberów i ich pies, a zrozpaczony mąż-wdowiec oszalał. Kamienica od tego czasu była skrzętnie omijana przez gdańszczan, w obawie przed złem, jakie miało się w niej zagnieździć i prześladować tych, którzy mieli jakikolwiek z nią związek.

Kupców gdańskich załatwiających swoje interesy można było spotkać w najodleglejszych zakątkach Hanzy i oczywiście w ich biurach – kantorach. Jednego z nich, Georga Giese sportretował w 1532 roku znakomity malarz epoki renesansu Hans Holbein Młodszy. Georg pochodził z wpływowej rodziny patrycjuszowskiej, mającej w swojej historii dwóch burmistrzów Gdańska. Babka była z rodu Ferberów, brat biskupem warmińskim
i chełmińskim. A on reprezentował Gdańsk w Londynie i zasiadał w zarządzie Stalowego Dworu. Portret był prezentem dla Katarzyny, narzeczonej z którą ożenił się w Gdańsku trzy lata później.
Z kolei w Amsterdamie w 1521 roku, słynny Albrecht Dürer sportretował przebywającego tam Bernarda Reesena, pochodzącego z osiągającej bardzo dobre rezultaty w handlu dalekomorskim, gdańskiej rodziny kupieckiej.
Autor: Stanisław Sikora